Lipiec to kolejny już miesiąc, kiedy krajowa i regionalne gospodarki uruchamiają się po lockdownie. Podstawowe dane charakteryzujące pomorski rynek pracy w tym miesiącu wskazują, że sytuacja powoli zaczyna się stabilizować, a w niektórych obszarach jest nawet coraz lepiej. Niemniej jednak, jeszcze za wcześnie na entuzjastyczne prognozy i ostateczne wnioski w tym zakresie.
Analizując zjawisko bezrobocia widać, że przyrost liczby osób w rejestrach powiatowych urzędów pracy w regionie nadal jest niewielki.
Sezonowy popyt - inny niż dotychczas
W lipcu w województwie pomorskim stopa bezrobocia wyniosła 5,5 proc. i tym samym utrzymała poziom z czerwca br. Wzrosła natomiast o 1,1 pkt. proc. w stosunku do czerwca i lipca zeszłego roku, ale wówczas uznawana była za rekordowo niską. Z prognoz ekspertów wynika, że dopiero miesiące powakacyjne będą w tym aspekcie decydujące.
Według danych szacunkowych, pomorscy pracodawcy w lipcu zgłosili do urzędów pracy 7,3 tys. ofert zatrudnienia. Cieszy fakt, że jest to o 7,0 proc., tj. 0,5 tys. ofert więcej niż miesiąc wcześniej, ale z drugiej strony to ok. 12 proc., tj. 1 tys. ofert mniej niż w lipcu roku ubiegłego.
Widać, że obowiązujące nadal wytyczne w zakresie higieny i bezpieczeństwa związane z pandemią przekładają się bezpośrednio na działalność przedsiębiorstw w branżach, które zwyczajowo w okresie letnim były wiodącymi w obszarze zatrudnienia w naszym regionie – jak chociażby gastronomia czy zakwaterowanie. Szereg ograniczeń związanych m. in. z limitowaniem liczby gości, czy wymogiem zapewnienia bezpiecznych dystansów pomiędzy klientami, powoduje, że w tym sezonie nie obserwujemy w nich znacząco zwiększonego popytu na pracowników. Ma to niewątpliwie odzwierciedlenie w mniejszym niż w tym samym okresie roku ubiegłego zapotrzebowaniu na pracę w regionie, widocznym także w ofertach zgłaszanych do urzędów pracy. Jednocześnie dużą część dostępnych aktualnie ofert stanowią te zgłaszane przez pracodawców z branży logistyki, przemysłu czy usług, ale wynikają one przeważnie z potrzeby zabezpieczenia kadry w okresie wakacyjnym.
Z punktu widzenia pracodawców rosnąca grupa osób poszukujących pracy to większe szanse na znalezienie pracownika odpowiadającego ich potrzebom. W ostatnich latach duża część pomorskich przedsiębiorców miała trudności w znalezieniu chętnych do pracy, w szczególności w okresie letnim, a pozyskanie kandydata o wysokich kompetencjach i kwalifikacjach było trudnym zadaniem. W tym roku sytuacja jest odmienna z uwagi na fakt, że coraz więcej osób, które utraciły pracę w związku z pandemią, zmuszonych jest do poszukiwania zatrudnienia właśnie w tzw. branżach sezonowych. Jest to teraz jeden ze sposobów na przeczekanie okresu zmniejszonego zapotrzebowania na pracowników w sektorach, w których dotychczas pracowali.
Dobra zmiana na horyzoncie
Analizując lipcowe (wstępne) dane o rynku pracy można przypuszczać, że prognozy dotyczące dwucyfrowego bezrobocia stawiane na początku epidemii koronawirusa, mogą się nie sprawdzić. Wydaje się, że sytuacja na rynku pracy powoli zaczyna zmierzać w dobrym kierunku – widać to chociażby po lepszych nastrojach konsumentów, które mają swoje odzwierciedlenie m.in. w stopniowym wzroście sprzedaży towarów i usług. Być może to także wpływ mniejszych obaw o utratę pracy – lipiec był bowiem kolejnym miesiącem, w którym według regionalnych danych o planowanych zwolnieniach grupowych, zgłaszanych do powiatowych urzędów pracy, pracodawcy nie przewidywali większych redukcji etatów.
Zamiar ich przeprowadzenia zgłosiły tylko trzy firmy, w tym dwie z sektora usług, jedna z budownictwa i objęły łącznie 102 osoby. To, co prawda, o 51 osób więcej niż miesiąc wcześniej, aczkolwiek zdecydowanie mniej niż w kwietniu (693 osoby) czy w maju (308 osób) bieżącego roku. Od momentu zamrożenia gospodarki w województwie pomorskim odnotowano łącznie 1154 takie zgłoszenia.
Warto w tym miejscu nadmienić, że sam plan procesu zwolnień grupowych nie oznacza jego umocowania w praktyce. Co więcej przeprowadzone już zwolnienia wcale nie muszą być wynikiem koronawirusa, mogą to być po części pochodne decyzji, które zapadły jeszcze pod koniec zeszłego lub na początku tego roku.
Pomimo trudności w gospodarce z I połowy br. obecna sytuacja w obszarze zatrudnienia na pomorskim rynku pracy na razie nie wydaje się kryzysowa. Niewątpliwie utrzymanie dotychczasowych miejsc pracy to zasługa wsparcia, jakie pracodawcy otrzymali w ramach pakietu tarczy antykryzysowej – jak na przykład dofinansowania do części wynagrodzeń pracowników. Jest to pomoc udzielana na bieżąco w imieniu samorządów terytorialnych przez urzędy pracy.
Oczywiście trzeba mieć na uwadze, że lokalny rynek pracy zawsze z opóźnieniem reaguje na procesy gospodarcze zachodzące w kraju i na świecie. Te z uwagi na niestandardowe okoliczności i złożoność obecnych uwarunkowań są dzisiaj bardzo trudno przewidywalne, tym bardziej należy je na bieżąco monitorować i analizować.
Swoją opinią na temat obecnej sytuacji gospodarczej w kraju i na świecie podzielił się z nami dr Grzegorz Pawłowski z Wydziału Ekonomicznego Uniwersytetu Gdańskiego.
Chociaż nie mamy jeszcze podstawowych informacji ekonomicznych z GUS, dotyczących polskiej gospodarki, to na podstawie cząstkowych danych można sformułować już kilka podstawowych wniosków:
- niespotykana dotąd w wolnej Polsce skala interwencji publicznej pozwoliła na osłabienie zarówno siły, jak też okresu zapaści gospodarki,
- interwencja państwa prowadzona była równocześnie na dwóch obszarach: polityki fiskalno-budżetowej oraz polityki pieniężnej,
- polski rynek pracy podlegał recesji w mniejszym stopniu niż średnia UE, ale kosztem niespotykanej skali zadłużenia sektora publicznego,
- interwencja publiczna spowodowała łagodną slumpflację (recesję w warunkach inflacji), ale nie wiadomo na jak długi czas został rozłożony powrót do stanu trwałego rozwoju rynkowego, nie wspomaganego „kroplówką” z pieniędzy publicznych,
- pojawiają się pierwsze negatywne efekty decyzji NBP sprzed kilku miesięcy, dotykając przede wszystkim banków oraz ich klientów.
Warto zwrócić uwagę na to, że ogłaszane wskaźniki gospodarcze dla poszczególnych krajów nie są w pełni porównywalne. Ustalenie jednolitych wskaźników dla gospodarek UE oraz USA spowodowało zaskakującą konstatację: w II kwartale PKB w USA spadł o 9,5% a w UE aż o 14,4%. W przypadku Unii Europejskiej można zaobserwować duże zróżnicowanie skali recesji. W Hiszpanii spadek PKB wyniósł w II kwartale aż 22,1% a na Litwie jedynie 3,8%. Nie mamy jeszcze danych dla Polski, ale można spodziewać się, że poziom recesji w naszym kraju jest jak dotąd zdecydowanie mniej dotkliwy, niż w krajach południa UE.
Nie ulega wątpliwości, że głównym elementem podtrzymywania gospodarki jest „ręczne wspomaganie” środkami publicznymi, a nie wzrost jej rynkowej przewagi konkurencyjnej. Należy rozważyć pytanie, jak długo polska gospodarka powinna być jeszcze administracyjnie podtrzymywana i jaki koszt na przyszłość niesie takie działanie? Co więcej, poprawa wyników aktywności gospodarczej, zwłaszcza w przemyśle, nie pociągnęła za sobą adekwatnego polepszenia sytuacji na rynku pracy, które było normą w poprzednich okresach letnich. W II kwartale 2020 roku stopa bezrobocia rejestrowanego w Polsce wyraźnie wzrastała (5,8, 6,0, 6,1 proc), choć zawsze w poprzednich latach spadała (nawet w czasie kryzysu 2008-2009). Trudno przewidzieć, czy w trzecim i czwartym kwartale rynek pracy utrzyma niską stopę bezrobocia przy zmniejszaniu skali dotowania gospodarki ze środków publicznych. Wsparcie finansowe państwa nie może trwać zbyt długo, bo już obecnie poziom zadłużenia całego sektora publicznego jest niespotykanie wysoki. Z całą pewnością istotnych strumieniem wsparcia w przyszłości będą wysokie transfery finansowe z Unii Europejskiej, ale nie zastąpią one rynkowej odbudowy sprawności funkcjonowania polskiej gospodarki.
Podsumowując krótką refleksję na temat stanu polskiej gospodarki w połowie 2020 roku można stwierdzić, że wskutek ogromnego wsparcia ze środków publicznych, dosyć łagodnie przechodzi ona przez ogólnoświatowy kryzys, ale problemem są poważne zagrożenia, które w przyszłości może spowodować taka polityka przesuwania kryzysu w czasie, w nadziei na powrót gospodarki światowej do fazy rozkwitu. Na razie nasza gospodarka bazuje na „sztucznej” stymulacji popytu wewnętrznego, lecz może to wpłynąć na zahamowanie poziomu inwestycji sfery rynkowej i pogorszenie pozycji konkurencyjnej polskich przedsiębiorstw.
Zapraszamy do zapoznania się z Danymi szacunkowymi o rynku pracy w województwie pomorskim, lipiec 2020 r. (PDF; 908 KB)
Oprac.: Barbara Zabłocka, Pomorskie Obserwatorium Rynku Pracy, Zespół redakcyjny PORP, WUP w Gdańsku