W ciągu 30 lat w województwie pomorskim przybędzie ponad 325 000 osób w wieku poprodukcyjnym, a ich udział w całej populacji wzrośnie z obecnych 19% do prawie 1/3. Jednocześnie ubędzie 300 tys. osób w wieku produkcyjnym i 80 tys. w wieku przedprodukcyjnym.
Współczynnik obciążenia demograficznego (stosunek liczby osób w wieku nieprodukcyjnym do liczby osób w wieku produkcyjnym) pogorszy się prawie dwukrotnie – z 0,6 obecnie do 1,0 w 2050 r. Do tego dochodzi niesłabnący potencjał emigracyjny wśród Polaków i rosnące umiędzynarodowienie gospodarki, które sprzyja migracjom wewnątrzkorporacyjnym (w tym zagranicznym).
To główne powody niepokoju o podaż pracy na pomorskim rynku pracy. Już dziś pracodawcy praktycznie wszystkich branż borykają się z brakiem pracowników, a w świetle powyższych faktów można przyjąć, że stan ten będzie się pogarszał.
Jak temu zaradzić? Można i trzeba aktywizować olbrzymią grupę biernych zawodowo. Obecnie to 754 tysiące osób, z których tylko 100 tysięcy jest biernymi wskutek choroby lub niepełnosprawności – choć i w tej grupie aktywizacja zawodowa jest pożądana. Pracodawcy nie postrzegają jednak tego scenariusza jako wiarygodny. Dotychczasowe próby aktywizacji biernych zawodowo nie przynoszą jakościowej poprawy, a powrót do niskiego wieku emerytalnego tylko pogarsza prognozy. Poprawie nie ulega również udział kobiet wśród biernych, które stanowią ponad 62% tej grupy.
Drugim rozwiązaniem problemu braku rąk do pracy jest automatyzacja. Sięga po nią coraz więcej firm niemal w każdej dziedzinie gospodarki. Oprócz dotkliwego deficytu pracowników, napędza ją taniejąca (coraz bardziej dostępna) i coraz doskonalsza technologia (w tym sztuczna inteligencja) oraz jednocześnie szybko rosnące wymagania płacowe.
Trzeci sposób to otwarcie na imigrację zarobkową. Wpływ imigrantów na rozwój naszej gospodarki i społeczeństwa będzie jednak zależał od przyjętego modelu traktowania migracji zarobkowych. Doświadczenie uczy, że trzeba rozróżnić dwa skrajne podejścia.
W pierwszym pracownik imigrant postrzegany jest jako ktoś, kto ma zapełnić lukę na rynku pracy i stanowi jedynie tanią siłę roboczą. Drugi model postrzega imigrację jako wzbogacenie kulturowe i kompetencyjne zarówno naszego społeczeństwa, jak i każdego przedsiębiorstwa, gdzie pracuje multikulturowy i wielopokoleniowy zespół.
Efektem „łatania” (imigranci robią to, czego nie chcą robić pracownicy rdzenni) jest jedynie podtrzymywanie potencjału gospodarki, tworzenie gett imigranckich (słaba integracja będąca skutkiem poczucia wykluczenia), napięcia społeczne (w tym na tle kulturowym i rasowym) a z punktu widzenia gospodarki: olbrzymie marnotrawstwo potencjału tych ludzi.
W drugim modelu (w uproszczeniu „model Doliny Krzemowej”) pracownicy przyjeżdzający z zewnątrz wzbogacają potencjał rozwojowy poprzez swoje talenty i unikalną wiedzę kulturową. Taka różnorodność jest dziś warunkiem sine qua non innowacyjności.
Jak przyciągać talenty na nasz rynek pracy? Żeby to robić skutecznie, trzeba zrozumieć, jak zmienia się motywacja w dzisiejszym świecie, szczególnie wśród młodych, dopiero zaczynających karierę zawodową. A raczej wchodzących w dorosłe życie, ponieważ nowe pokolenia nie chcą już definiować swojej przyszłości w kategoriach „zawodowych”. Następuje wyraźna zmiana z paradygmatu „żyję, żeby pracować” na „pracuję, żeby żyć, żeby spełniać moje marzenia, realizować pasje”. Zarabianie pieniędzy jest integralną częścią życia, a nie celem samym w sobie. Idea work-life balance ustępuje podejściu work-life integration.
Zmienia się więc katalog motywacji. Po zaspokojeniu minimum finansowego (a to polski rynek pracy już oferuje), liczy się przede wszystkim poczucie przynależności do czegoś istotnego, realizowanie pasji, bycie ważną częścią zespołu osiągającego sukcesy, dobra atmosfera i przyjazne otoczenie. Krótko mówiąc – wysoka jakość życia, często rozumiana jako wyjątkowość, unikatowość, odstawanie od „korpo” standardów. Wokół tego można budować atrakcyjność pomorskiego rynku pracy.
Musimy się otworzyć na imigrację, ale trzeba zrobić to w sposób mądry, tj. przyciągać talenty z całego świata, ludzi, którzy podniosą nam potencjał gospodarki i wzbogacą społeczeństwo. Z punktu widzenia demografii, nie mamy innego wyboru. Jeżeli jednak pójdziemy najprostszą drogą, czyli imigrantów potraktujemy jako wypełniających powstające luki, popełnimy błąd zarówno gospodarczy, jak i społeczny, który wiele krajów popełniło przed nami.
Marcin Nowicki